W ostatnim czasie narobiło się trochę zaległości. Dziś wrzucam przepis z zeszłego Tłustego tygodnia. Będzie jak znalazł na przyszły rok:)
Przepisów na pączki jest mnóstwo. Od staroświeckich receptur z dużą ilością jaj, tłustą śmietaną i sporą ilością masła, aż po wersje dietetyczne. Ja wybrałam coś po środku. Pączki smażyłam pierwszy raz i to z sukcesem, co widać na zdjęciach. Jedyne zastrzeżenie mam do nadzienia, które częściowo wypłynęło po wyrośnięciu uformowanych pączków. Dlatego następnym razem spróbowałabym usmażyć pączki bez konfitury, a nadziewać je już po usmażeniu.
Przepis pochodzący z książki “Kuchnia dla oszczędnych”. 🙂
Składniki ciasta:
(ok. 25 pączków)
- 1 kg mąki
- 100 g świeżych drożdży
- 7 żółtek + 1 jajo
- 100 g masła
- 100 g cukru
- 2 szklanki mleka
- 100 ml rumu
- ziarenka z 1/2 laski wanilii
- 1 słoik ulubionej konfitury (różanej, morelowej, wiśniowej) lub powideł śliwkowych
Do smażenia:
- 1-1.5 kg smalcu (ewentualnie smalcu wymieszanego z olejem w proporcji 2:1)
- szczypta soli
Przygotowanie:
Wszystkie składniki wyjąć wcześniej z lodówki (2-3 godziny przed użyciem). Powinny mieć temperaturę pokojową.
Mąkę przesiać do miski. Zrobić wgłębienie.
Drożdże kruszymy i wrzucamy do kubka. Dodajemy 5-6 łyżek przesianej mąki, łyżkę cukru i niepełną szklankę ciepłego mleka. Mieszamy.
Przykrywamy ściereczką lub gazą i odstawiamy w ciepłe miejsce bez przeciągów.
W rondelku roztapiamy masło. Studzimy.
Żółtka i całe jajo ucieramy z cukrem i szczyptą soli.
Gdy drożdże podwoją swoją objętość, wlewamy je we wgłębienie w mące. Dodajemy utarte jaja z cukrem, niecałe mleko, ziarenka z laski wanilii oraz połowę alkoholu.
Mieszamy wszystko drewnianą łyżką. Jeżeli mieszanina jest za sucha – dodać resztę mleka.
Ciasto wyrabiamy ręką tak długo, aż przestanie się kleić do rąk. Jeśli będzie się za bardzo kleić można dosypać odrobiny mąki, umyć dłonie, posmarować masłem i wrócić do ugniatania (nie korzystałam z tej rady – podsypywałam tylko mąką).
Wlewamy ostudzone masło. Wgniatamy je w ciasto.
Formujemy kulę, wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce, aby wyrosło.
Nadzienie można wymieszać z resztą alkoholu. Ogólnie chodzi o to, aby nadzienie było gęste. Jeśli takie nie jest, musicie pominąć alkohol.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość – dzielimy je na dwie kule.
Jedną wykładamy na stolnicę obsypaną mąką, a drugą zostawiamy przykryte w misce.
Wałkujemy ciasto na placek o grubości 1-1.5 cm.
Szklanką wykrawamy krążki.
Każdy krążek kładziemy na dłoni, a drugą ręką nakładamy nadzienie (nie więcej niż 1/2 łyżeczki).
Zlepiamy brzegi i tworzymy okrągłą bułeczkę.
Układamy na papierze do pieczenia zlepieniem do dołu.
Przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu, bez przeciągów do momentu, gdy wyrosną.
Tak samo postępujemy z resztą ciasta.
W szerokim rondlu lub garnku roztapiamy smalec. Nie cały, gdyż po każdym smażeniu będziemy dodawać odrobinę świeżego.
Poziom roztopionego smalcu ma sięgać mniej więcej na wysokość 6 cm.
Pączki powinny smażyć się na niezbyt silnym ogniu. Dzięki temu nie będą w środku zakalcowate lub surowe.
Sprawdzamy czy tłuszcz osiągnął odpowiednią temperaturę (ok. 140 – 150°C). W tym celu wrzucamy odrobinę ciasta. Jeśli natychmiast wypłynie i się zarumieni, tłuszcz jest gotowy.
Układamy na rozgrzanym tłuszczu pierwszą partię pączków. Powinny luźno pływać (u mnie zmieściły się tylko 4).
Co chwila delikatnie podważamy pączki widelcem, aby sprawdzić czy spód się zarumienił.
Gdy będzie zarumieniony przewracamy na drugą stronę i smażymy do uzyskania ładnego, brązowego koloru z drugiej strony.
Pączki wykładamy łyżką cedzakową na talerze wyłożone ręcznikiem papierowym. Każdy pączek dodatkowo otulamy ręcznikiem papierowym, aby pozbyć się jak najwięcej tłuszczu.
Dodajemy porcje świeżego smalcu i po chwili wkładamy kolejne pączki.
Ostudzone pączki smarujemy lukrem lub posypujemy cukrem pudrem.