Domowe pączki na Tłusty Czwartek. Żółciutkie, delikatne, maślane. Idealne na drugi dzień (co jest rzadkością wśród pączków). Polane lukrem, nadziane ulubioną konfiturą. Te pączki nie twardnieją nawet na 3 dzień.
Składniki ciasta:
(ok. 15-16 pączków)
- 0,5 kg mąki pszennej
- 50 g świeżych drożdży
- 7 żółtek
- 100 g masła
- 50 g miodu (np. lipowego, wielokwiatowego)
- 1 szklanka soku pomarańczowego
- 2 łyżki rumu
- 1 słoik ulubionej konfitury (różanej, morelowej, wiśniowej) lub powideł śliwkowych
Do smażenia:
- 1-1.5 kg smalcu (ewentualnie smalcu wymieszanego z olejem w proporcji 2:1)
Na lukier:
- szklanka cukru pudru przesianego przez sito
- sok z niecałej cytryny
Przygotowanie:
Wszystkie składniki wyjąć wcześniej z lodówki (2-3 godziny przed użyciem). Powinny mieć temperaturę pokojową.
Masło roztopić, ostudzić.
Drożdże rozetrzeć z miodem, 1 łyżką mąki i wymieszać z paroma łyżkami soku pomarańczowego. Zostawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (około 20-30 minut).
Mąkę przesiać do miski. Dodać rozczyn, żółtka, resztę soku pomarańczowego, rum. Wyrobić ręcznie lub przy pomocy robota.
Dodać roztopione i ostudzone masło. Ponownie wymieszać, do dokładnego połączenia składników.
Ciasto przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia (na ok. 2 godziny).
Z wyrośniętego ciasta urwać kawałek* i uformować kształt bułeczki (ciasto będzie się kleić – podsypać delikatnie mąką lub posmarować umyte dłonie masłem).
Ułożyć na oprószonej mąką stolnicy, powtórzyć z resztą ciasta.
Przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia (na ok. 1 godzinę).
* Urywając kawałki ciasta trudno nam będzie uzyskać pączki równych rozmiarów, dlatego jeśli Wam na tym zależy – tak, jak mnie – to proponuje rozwałkować ciasto na oprószonej mąką stolnicy na grubość ok. 1,5 cm a następnie przy pomocy szklanki wykrajać kawałki ciasta. Każdy kawałek uformować. Przykryć i zostawić do wyrośnięcia.
Smażenie pączków:
W szerokim rondlu lub garnku roztopić smalec. Nie cały, tak z 3/4, gdyż po każdym smażeniu będziemy dodawać odrobinę świeżego.
Poziom roztopionego smalcu powinien sięgać mniej więcej na wysokość 5-6 cm.
Pączki powinny smażyć się na rozgrzanym, ale niezbyt silnym ogniu. Dzięki temu nie będą w środku zakalcowate lub surowe.
Sprawdzamy czy tłuszcz osiągnął odpowiednią temperaturę. W tym celu wrzucamy odrobinę ciasta. Jeśli natychmiast wypłynie i się zarumieni, tłuszcz jest gotowy.
Układamy na rozgrzanym tłuszczu pierwszą partię pączków. Powinny luźno pływać. (U mnie zmieściły się tylko 3).
Co chwila delikatnie podważamy pączki widelcem, aby sprawdzić czy spód się zarumienił.
Gdy będzie zarumieniony przewracamy na drugą stronę i smażymy do uzyskania ładnego, brązowego koloru z drugiej strony.
Pączki przenosimy łyżką cedzakową na talerze wyłożone ręcznikiem papierowym. Każdy pączek dodatkowo otulamy ręcznikiem papierowym, aby pozbyć się jak najwięcej tłuszczu.
Dodajemy porcje świeżego smalcu i po chwili wkładamy kolejne pączki.
Ostudzone pączki przy pomocy szprycy nadziewamy ulubionym dżemem (jeśli nie macie szprycy, możecie zrobić lekkie nacięcie z boku, pogłębić je zaokrąglonym nożem i przy pomocy rączki od łyżeczki spróbować włożyć nadzienie).
Robimy lukier: (Ja swoje pączki lukrowałam dopiero na drugi dzień)
Do głębokiego talerza wsypujemy 3/4 szklanki cukru. Dodajemy sok wyciśnięty z połowy cytryny. Mieszamy. Lukier powinien mieć konsystencję gęstej śmietany.
Jeśli jest za rzadki (wsiąknie od razu w pączki) dosypujemy więcej cukru, jeśli zbyt gęsty (ciężko będzie się rozprowadzał po pączkach), dodać odrobinę soku z cytryny.
Gotowym lukrem posmarować pączki przy pomocy łyżki lub specjalnego pędzelka.
Zostawić do zastygnięcia.
Pączki zaraz po upieczeniu sprawiają wrażenie dość tłustych, ale na drugi dzień robią się idealne. Delikatne i maślane. Nie są twarde, nie są suche. Rozpływają się w ustach.
Domowe pączki na Tłusty Czwartek
Jest godz 22.45 skończyłam robić pączki, które miały być na jutro. Wyszło mi 20 sztuk po 10 minutach zostało 8. Robiłam już z kilku przepisów pączki szukając tego jednego jedynego i to jest po prostu niebo w gębie. Są delikatne, puszyste… Brak mi określenie na opisanie ich. Co prawda nie miałam soku pomarańczowego więc dałam mleko, myślę, że z sokiem będą bardziej wyraziste oraz dodałam 4 łyżki cukru I nadziewalam od razu konfiturą. Tak czy inaczej to najlepszy przepis i raczej już lepszego poszukiwać nie będę. Pozdrawiam
Bardzo się z tego cieszę! Życzę smacznego, jeśli jeszcze coś zostało 😋
Paczki wychodzą wysmienite. Mozna je przygotować dzień a nawet dwa wcześniej. Kluczową sprawą jest monitorowanie temperatury smalcu. Zbyt wysoka powoduje że pączki momentalnie się przypalają. https://uploads.disquscdn.com/images/0293230a0e9de21a87f1f4c915e7e8e67f13c072739413e3c6f0577e1134a39a.jpg
WOW. Super wyszły. I wcale nie widać by Ci się przypaliły 🙂 Dzięki za komentarz ze zdjęciem! Pozdrawiam
Szukając przepisu na pączki idealne znalazłam Twój przepis i Twoje zdjęcia (fantastyczne!), które zadecydowały, że padło na Twój przepis. Sok pomarańczowy?? Miód??? Ki diabeł? To na pewno chodzi o pączki?? No ale ryzyk – fizyk!! Lubię ryzyko.W kuchni to takie bezpieczne!! No i wyszły GENIALNE!!!!!!!!! Tak jak napisałaś: puszyste, maślane i rozpływają się w ustach! Nigdy w życiu nie jadłam takich pysznych pączków! Zatem: kłaniam się nisko czapką do ziemi, pierścienie całuję o KRÓLOWO! PS: Koniecznie muszę pobuszować po Twym blogu, a nóż znajdę jakiś genialny przepis!!! Serdeczne pozdrowienia!!!
O rany 🙂 Aż się zaczerwieniłam od tych komplementów 🙂 Dziękuję! Ale gratulacje należą się również Tobie: za odwagę, za czytanie ze zrozumieniem i za wykonanie tego przepisu na pączki! Super. Bardzo się cieszę z Waszych sukcesów i dziękuję, że się nimi dzielicie. Szkoda, że zdjęcia nie dodałaś 😀 PS. Zapraszam zatem do buszowania 🙂 PS2: Pozwoliłam sobie Twój komentarz wstawić na FB 🙂 Pozdrawiam ciepło!
Powiem szczerze, że trochę nie wierzyłam, że na drugi dzień pączki będą świeże. Ale faktycznie są. Pączki pierwszego jak i drugiego dnia są puszyste, mięciutkie, rozpływają się w ustach. Wspaniałe 🙂